piątek, 7 czerwca 2013

rodział czwarty-wolę nie ryzykować naszej znajomości.

zapewne ciągnął by ten pocałunek gdyby nie fakt,że powoli  brakowało nam powietrza w płucach.ten pocałunek był cudowny,czuję że żyję.właśnie dzięki niemu.nie powiedziałabym,że przez tak krótką chwilę,i to co zdarzyło się na imprezie zbliżę się do niego.wcześniej miałam go za dobrego znajomego,który jest przyjacielem mojego brata.nie spędzałam z nim zbytnio czasu,a jeśli już to było konkretnie(czyt.imprezy),które zresztą za każdym razem kończyły się tak samo,że musiałam go zaprowadzać do łazienki,bo mu się siusiu chciało,że zabierał mnie żeby wyjść na szluge,że musiałam z nim pić,bo nie znam jeszcze nikogo kto by mu kroku dorównał,no jak on to mówił 'poza Tobą,nikt inny,nie umie tak pić,żeby pić w tym samym tempie co on'.nic na to nie poradzę,że nawet mój braciszek ma słabą główkę,ale on odziedziczył zdolność do picia po mamie,a ja po tacie i dziadku.taka mała wymiana genów.wracając do tego co się tu stało.gdyby nie fakt,że te białe ściany mnie oślepiają pewnie bym pomyślała,że to tylko piękny sen.ale nie,to nie był sen,i z tego się cieszyłam najbardziej,że to wydarzyło się naprawdę.mimo iż o tym nie myślałam,to jednak się to stało.w moim życiu dzieją się rzeczy,na które jestem kompletnie nieprzygotowana.po prostu pełen spontan-tak oceniam własne życie.z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka obok.popatrzyłam na niego,i ujrzałam przystojnego bruneta,który słodko się do mnie uśmiechał.
-nono,tego to się nie spodziewałem,piękna-powiedział i delikatnie oblizał swoje już suche usta.na jego słowa delikatnie przytaknęłam,bo nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa.
-nie spędzaliśmy ze sobą zbyt wiele czasu..-i w tym momencie,głos jakiegoś chłopaka przerwał jego wypowiedź.odwróciłam się i ujrzałam uroczego blondynka,który przyglądał mi się z uwagą.po chwili się zorientowałam,że mam na sobie wczorajsze ciuchy,oraz wczorajszy dyskotekowy makijaż.a alkohol,który myślałam że ze mnie wyparował,unosił się nade mną w postaci oparów,zresztą tak jak co do Oliviera.
-jestem Olaf-powiedział to i popatrzył głęboko w moje oczy,po czym lekko się podniósł na łokciach i delikatnie wystawił swoją prawą dłoń w moją stronę w geście przywitania.
-miło mi Cię poznać Olaf,a ja Victoria-delikatnie uścisnęłam jego dłoń,po czym ją puściła,żebym mu nie zrobiła żadnej krzywdy.widziałam,jak Olivier piorunuje go wzrokiem,bo przerwał w takim momencie.każdy może śmiało powiedzieć,że słowa Oliviera były nie prawdziwe,ale się nie zgodzę,ponieważ ludzie zazwyczaj poznają się przy kieliszku wódki.jak już ktoś trochę wypiję,rozplątuję mu się język i mówi wszystko co mu ślina na język przyniesie.mam jedną zasadę 'jeżeli nie piłeś ze mną wódki,to nic o mnie nie wiesz'.może jak na osiemnastoletnią dziewczynę,ta zasada jest bardzo odważna.to jakoś zbytnio się tym nie przejmuję,ponieważ,każdy robi to co chce ze swoim życiem.mimo tego,że baluję zawsze jak się znajdzie okazja(czyt.co dziennie)to w dalszym ciągu,jestem dziewicą,i jestem z tego dumna.
-jak tam Ci dzień minął Victorio,albo może lepiej powinienem się zapytać jak Ci minęła noc?-mówiąc to uśmiechnął się cwaniacko.ten typ jest bezczelny.
-dobrze,a Tobie jak?-spytałam się go obojętnie,co chłopak najwidoczniej zauważył.
-czemu jesteś taka nie miła w stosunku do mnie,przecież nic Ci nie zrobiłem,a raczej zapytałem się ukazując prawdę o Tobie,czyż nie?-spojrzał mi głęboko w oczy.czułam jak świdruje wzrokiem po całym moim ciele.
-o co mu chodzi?-zapytał się już lekko zdenerwowany całą tą sytuacją Olivier.
-żebym ja to jeszcze wiedziała-westchnęłam głośno.-słuchaj drogi kolego-i w tym momencie odwróciłam się w stronę Olafa-nie wiem o co Ci chodzi,i jakoś mało mnie to interesuję,bo mnie nie znasz,i gówno wiesz o mnie,a pierdolisz farmazony.więc z łaski swojej zamknij pysk i przestań skomleć,a po drugie to zrobiłeś,przeszkodziłeś w ważnej rozmowie z moim kolega.więc ulotnij się stąd,chyba że chcesz trafić na ostry dyżur-powiedziałam i spojrzałam na drzwi wyjściowe,po chwili znów spojrzałam na chłopaka.
-no,na co czekasz mam Ci pomóc,czy sam sobie poradzisz z dotarciem do drzwi.wcale daleko nie masz,ale jeżeli potrzebujesz pomocy to z chęcią Ci jej udzielę-powiedziałam i popatrzyłam się na sufit.chłopak lekko wystraszony wygramolił się z malutkiego łożeczka które stało w kącie sali i wyszedł przez drzwi.
-łał,Vica,zadziwiasz mnie-powiedział Olivier i spojrzał się na mnie.
-to dobrze czy źle,bo nie wiem czy powinnam się cieszyć czy już iść do domu,zamknąć się w pokoju,usiąść w kącie i płakać z tego powodu-zaśmiałam się melodyjnie.-skończysz to co zacząłeś mówić?-spytałam się prawie błagalnym tonem,a on tyko kiwnął głową.
-nie spędziliśmy ze sobą zbyt wiele czasu,jednak tyle w zupełności wystarczyło..-i po raz kolejny ktoś nam przerwał,tym razem były to drzwi które się uchyliły,a za nimi stanął Karol który wszedł niepewnie do sali trzymając Klaudię za rękę.Olivier spiorunował go wzrokiem i zaczął przeklinać pod nosem,w niektórych momentach padały wyzwiska które zapewne były skierowane w stronę Karola.
-Ty,wariacie.cziil.bo złość piękności szkodzi-powiedział Karol z zadowoloną miną.chwila,chwila.Klaudia trzymała za rękę Karola?i w dodatku nie mdleje?nogi jej się nie uginają?nie robi głupich min w jego stronę?normalnie z nim rozmawia?
-jezu chryste,jestem naćpana.może ona mi też czegoś dolała do wódki-powiedziałam,a oni spojrzeli się na mnie jak na kretynkę i pytającymi minami.
-mam omamy-po tym słowach zaczęłam szczypać się w ramię,później w dłoń.-nie nie pomaga-mruknęłam pod nosem-potrzebuję psychiatry-powiedziałam po chwili namysły.Klaudia wybuchła śmiechem i podeszła do mnie.
-poza Twoją chorą głową,po co Ci psychiatra słońce?-spojrzała się na mnie,dalej z rozbawioną miną.
-wiesz,po pierwsze to trzymasz Karola za rękę,a Ty nie piszczysz,nie płaczesz,nie krzyczysz,nie robisz głupich min w jego stronę,normalnie z nim rozmawiasz,normalnie chodzisz,nie dochodzisz od jego dotyku,a po drugie Tobie by się bardziej przydał na tą pierdoloną głowę-mówiąc ostatnie zdanie zaśmiałam się,a oni po mojej odpowiedzi od razu puścili swoje rączki i Klaudia zalała się jebitnym różem,na co chłopaki się głośniej zaśmiali.strasznie było to widać,na co mój uśmiech się tylko poszerzył.a Karol delikatnie objął ją ramieniem przyciągając do siebie jej małą posturę.
-a właśnie przyszliśmy wam coś powiedzieć=uciął w połowie zdania i spojrzał na Klaudię-ale nie będziemy wam chyba przeszkadzać-i w tym momencie jego wzrok skierował się na Oliviera,a później na jego dłoń,która spokojnie spoczywała na mojej.on się delikatnie uśmiechnął.
-nawet nie żartujcie.przyszliście tu tylko po to,żeby nam to powiedzieć,przy okazji przeszkadzając nam i teraz chcecie iść.nie ma bata,mówicie nam to teraz.-powiedział Olivier i spojrzał się najpierw na mnie,później na Klaudię,a później na Karola.
-ja tam wiem,co chcą powiedzieć.ale chce to usłyszeć od nich,a najlepiej od Klaudii-wymawiając jej imię,uśmiechnęłam się złowieszczo-no dalej Klaudia,powiedz nam-popędziłam ją.już widziałam że otworzył buzie i chciał coś powiedzieć.
-nie,Ty Karol lepiej się zamknij-spojrzałam się na niego i zmierzyłam go wzrokiem.
-lepiej się jej posłuchaj,bo przed wami wykurzyła chłopaszka z sali-powiedział Olivier
-to był ten wystraszony blondynek,który wychodził od was z sali?-spytał się Karol,na co Olivier tylko przytaknął,a Karol przyłożył dłoń do ust.zobaczyłam jak masuje Klaudii plecy,aby poczuła się pewniej.wyglądali słodki.
-no bo..em..no wiecie..no bo m..no emm..-jąkała się,na co tylko się zaśmiałam.
-powiedz to w końcu,wyduś to z siebie.pomyśl że jesteśmy tutaj sami.tylko błagam nie rzucaj mi się na szyję-mówiąc to Klaudię po raz kolejny zalał głęboki róź.
-jeste..jesteśmy raz..jesteśmy razem-w końcu powiedziała.
-no wreszcie to wydusiłaś z siebie,jestem z Ciebie dumna,że stoisz w miejscu.że w ogóle jeszcze stoisz-wybuchłam śmiechem,na co chłopaki poszli w moje ślady.a Klaudię po raz kolejny zalał róż,po czym szybko spuściła głowę w dół,nerwowo bawiąc się palcami.
-nono,nie pomyślałam że sprawa nabierze takiego biegu,ale po części się cieszę,że się ułożyło wszystko między wami,i że wreszcie nie będzie mi pierdolić za uchem o Tobie,i nie będzie mnie zmuszać,żebym codziennie się na Ciebie patrzyła bo ' codziennie wygląda zupełnie inaczej,lepiej.jest taki przystojny'-zacytowałam jej słowa i znowu wybuchłam śmiechem.Klaudia już kompletnie spuściła głowę
-oo tak,wreszcie będzie spokój,od wyznań Karola co do tego jaki jest zakochany w Klaudii-tym razem głos zabrał Olivier i również zaczął się śmiać.i tym razem to Karol miał różowe policzki
-Ty to się lepiej nie odzywaj,tylko powiedz Victorii,jak to ona pięknie nie wygląda.że jesteś w niej zakochany odkąd pierwszy raz ją zobaczyłeś.miłość od pierwszego wejrzenia-powiedział,i Olivier zakrył się poduszką.
-to,że jest piękna to jest chyba logiczne,a po drugie to nie żyjesz Szroder.tylko wstanę-już wstawał,ale złapałam go za ramię.
-gdzie idziesz?masz leżeć-powiedziałam troskliwie i uśmiechnęłam się delikatnie.pod wpływem mojego dotyku położył się na łóżku.
-no,Poniatowski.słuchaj się dziewczyny-zaśmiałam się kpiąco Karol.a ja spojrzałam błagalnym wzrokiem na Klaudię,żeby poszli.przyjaciółka kiwnęła głową i pociągnęła Karola za rękę.
-idziemy-powiedziała oschle,a jej towarzysz ruszył za nią jak potulny piesek.
-i kto tu Szroder się słucha dziewczyny?-tym razem wybuchł śmiechem przystojny brunet o czekoladowych oczach.para która była u nas przed chwilą,zniknęła za drzwiami.
-no to widzę,że każdy mówił coś na temat drugiej osoby.tylko ja siedziałam cicho-zaśmiałam się cicho.
-co masz na myśli?-spytał się mnie chłopak lekko unosząc się na łokciach.
-no,Klaudia mówiła mi o Karolu,Karol Tobie o Klaudii,Ty Karolowi o mnie,tak?-spojrzałam się na niego czekając na odpowiedź.
~oczami Oliviera~
trochę speszyła mnie odpowiedź Victorii,liczyłem na coś innego.ale w sumie to była prawda.tak mówiłem temu imbecylowi jaka ona jest piękna,cudna,wrażliwa,delikatna.również wiedział o tym,że zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia.pierdolony idiota musiał jej to wszystko wypaplać.i co ja mam jej teraz do cholery odpowiedzieć?'tak,tak Victoria.Kocham Cię całym sercem,nie mogę patrzeć na to jak się czymś przejmujesz,albo wylewasz łzy przez jakąkolwiek osobę.chce z Tobą być,usypiać i budzić się przy Tobie'?mam jej to wszystko powiedzieć?wolę nie ryzykować naszej znajomości,bo tego bym nie przeżył.jest źle.bardzo źle.
-emm..a Ty nic o mnie nie mówiłaś?-spytałem się jej,tym samym wyplątując się od odpowiedzi.
-dobrze zmieniasz temat.wiesz co,ogólnie mój charakter nie pozwala na bliższe zdradzanie opinii o jakiejkolwiek osobie,nawet mojej przyjaciółce.po prostu takie coś zostawiam dla siebie.nie lubię się chwalić komuś,z tego kto mi się podoba,od kiedy mi się podoba,czy chciała bym z tym kimś być.te pytania są strasznie uciążliwe.a jak ktoś by mi je zadał,najnormalniej w świecie,nie wiedziałabym jak mam na nie odpowiedzieć.-odpowiedziała,ale zorientowała się,że nie chce odpowiadać.
-spokojnie,nie mów jeżeli nie chcesz.nie będę Cię zmuszać,bo wiem jak to jest-mówiąc to delikatnie ścisnęła moją dłoń.jezu,ona jest taka wyrozumiała.ona myśli o innych.nie tak jak większość tych dziewczyn.chciały wiedzieć wszystko.mówiły to co im leży na sercu na każdego temat.a jak przychodzi co do czego,to się nie umieją nikomu postawić.Vica to całkowite przeciwieństwo tych blond laleczek.ona umie się postawić w każdej sytuacji.nawet jeżeli nie dotyczy jej,tylko jej bliskich.albo nawet jeśli wmieszana jest w to jakaś obca dla niej osoba.ale jeżeli widzi,że jest słabsza,to od razu staje w jej obronie.nigdy nie owija nic w bawełnę,tylko mówi to co leży jej na sercu.jest tajemnicza,co zdecydowanie pociąga chłopaków,i chyba najważniejsze jest to że nie jest łatwa.nawet jej przyjaciele mieli trudną drogę żeby dotrzeć do tego miana.ale po tej męczącej drodze,po prostu w takim momencie jak ten,zdaję sobie sprawę że było warto się trudzić dla niej,na samym początku jak ją zobaczyłem.po prostu wiedziałem,że nie zostawię tej znajomości na takim poziomie.musiałem coś z tym zrobić.




_________________________
nowy bohater:

Olaf Lipiński 18 lat.
' miał plany i szczęście i ego tak wielkie,że przyznać się do porażki byłoby przekleństwem.mówił " co będzie to będzie " i robił sobie wrogów gdy walczył o miejsce.mówił żeby za nią umarł.kurwa nigdy nie widziałem,żeby ktoś się tak rozumiał '.
 
 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

rozdział trzeci-'no bo byście ją zabiły'

- kobieto . . - zaczął mówić lecz ktoś jak zwykle musiał nam przerwać . tym kimś okazał się Matt ?! wtedy w moje głowie pojawiła się tylko jedna myśl:'chłopie ja Cię kiedyś kurwa zabiję'.
-jeżeli coś do niej czujesz to powiedz jej to powiedz jej to wprost,bo potem może być już tylko za późno-powiedział do nas ledwo wymawiając każde słowo.
-Matt,kochany,najdroższy,najukochańszy braciszku,czy przypadkiem nikogo nie zostawiłeś na kanapie?-mówiąc to podniosłam jedną brew ku górze i spojrzałam na kanapę na której w dalszym ciągu spoczywała ta śliczna brunetka,o dziwo w tej samej pozycji co na początku.KAMELEON?powiedziałam do siebie w myślach,lecz moje myślenie po raz kolejny przerwa czyjś męski głos.
-tak,tak.już wam nie przeszkadzam gołąbeczki.idę do Kate.niedługo ją poznasz-mówiąc to puścił do mnie oczko i wrócił do brunetki.
-znowu to zrobiłaś!-krzyknął oburzony Olivier i podszedł do baru i zamówił wódkę.gdy Filip mu ją dał,on złapał ją w ręce i zaczął pić z  gwinta.podbiegłam do niego i wyrwałam mu butelkę.
-czy Cię przypadkiem pokurwiło do końca?chcesz mi się tu zapić na śmierć!-zapytałam się,co w sumie zabrzmiało jak stwierdzenie a nie jak pytanie.mimo wszystko musiałam na niego krzyknąć,co wywołało u niego delikatny uśmiech.
-czyli jednak w pewnym stopniu Ci na mnie zależy?-zapytał się z nutką nadziei w głosie.
-oczywiście że..emm..-i wtedy się zacięłam.nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa..po prostu moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa..wiedziałam,że tym że nic nie powiem zranię Oliviera.ale nic nie mogłam zrobić.
-możesz mi powiedzieć co znowu zrobiłam?-zapytałam się go szybko zmieniając temat.
-dobrze zmieniasz temat,ale dobrze.powiem Ci-ledwo stał na nogach,język plątał mu się niemiłosiernie.chyba alkohol zaczął działać,zaczął docierać do krwi,przez co teraz sobie spokojnie płynie w jego żyłach i dobiera do każdej komórki.-ale proszę Cię,chodź na zewnątrz,bo tu nas podsłuchują-gdy to mówił spojrzał się na chłopaka za barem.od razu ruszył się ku wyjściu,wahałam się czy za nim iść,ale zobaczyłam w jakim stanie jest szybko podbiegłam do niego i złapałam go pod rękę tak,aby nie upadł się i nic sobie nie zrobił.przed klubem siadł sobie na ławce a ja siadłam koło niego.nie zaczynałam pierwsza,bo wiedziałam,jeżeli będzie chciał to sam zacznie.a ja nie chciałam go na dodatek krępować.w końcu nie wytrzymałam tej ciszy która panowała już między nami od kilku minut.stała się bardzo irytująca.
-powiedz coś-zwróciłam śę do chłopaka który siedział w niebieskiej koszuli obok mnie.
-nie wiem od..czeg..czego mam zaa..zacząć..-powiedział jąkając się.
-najlepiej od początku-odpowiedziałam mu bez wahania, i wtedy poczułam jak coś ciężkiego ląduję na moim ramieniu,a raczek ktoś.CO?to była głowa Oliviera,który usnął.to są chyba jakieś jaja.on wypił zaledwie pół butelki.chwila,chwila!z racji tego że w klubie byłam tylko ja,Olivier,Matt,Klaudia,Karol i ta brunetka chyba Kate,to położyłam go na ławce a sama ruszyłam w stronę klubu.momentalnie cały alkohol ze mnie wyparował,jak za machnięciem magicznej różdżki.jak ja bym tak chciała cały czasu,jeezu.no dobra Victoria,uspokój się.trochę się zapędziłaś z tymi marzeniami.jak tak chcesz,to może w ogóle nie pij już?mi pasuje.powiedział jakiś głos w mojej głowie,i w tej chwili już stałam przed barem.
-Filip,chodź tu!-krzyknęłam na co chłopak zjawił się tu w trzy sekudny.
-co jest Vici?-spytał się mnie łagodnie,a mi od razu się przypomniał Olivier.
-co to miało być?!Olivier właśnie usnął na ławce,w ciągu zaledwie kilku minut,to jest nierealne bo ja wypiłam zdecydowanie więcej od niego i trzymam się równo na nogach,a on mimo,że ma mocniejszą głowe ode mnie,usnął.możesz mi to wytłumaczyć?-zapytałam się go na tyle łagodnie ile obecny stan mi pozwalał.ale chyba nie wyszło tak jak chciałam,bo chłopak stał w osłupieniu.
-możesz mi opowiedzieć,co tu się stało?-zapytałam się.
-nie wiem,na prawd..-nie dane było mu dokończyć,bo usłyszałam ten piskliwy głos który usłyszałam na początku imprezy.to ten pustak jebany!Kasia,tak?!ja jej kurwa pokażę!
-coś Ty mu kurwa zrobiła!-krzyknęłam i miałam na celu się zapytać,ale jak poprzednim razem wyszło z tego pytania stwierdzenie.bez większego zastanowienia rzuciłam się na ten chodzący silikon.i wtedy się zaczęło,zaczęłam ją bić pięściami.chyba uderzyłam ją w oko,w nos,w wargę i jeszcze gdzieś.nie zliczyłabym bo dużo było tych miejsc.w końcu ona leżała a ja stałam nad nią i zaczęłam ją kapać,wyzywać od najgorszych.w końcu gdy ona zaczęła piszczeć za barem pojawił się Filip,bez wahania rzucił się na mnie odciągając mnie od niej,w tej chwili koło mnie pojawił się Matt a później na brązowa piękność,która nie powiem zapędzała mnie w kompleksy.chłopaki mnie odciągali,ale jeszcze miałam zasięg aby ją kopnąć więc musiałam skorzystać i dostała z buta w ryj.towarzyszka Matta pozbierała ją z ziemi i zaniosła na kanapę,Matt poszedł po apteczkę,chyba po apteczkę aby opatrzeć jej te wszystkie rany.przyniósł do dziewczyny małe czerwone pudełko gdy był narysowany krzyżyk.
-chyba takie pudełko nie starczy-powiedziała już trzeźwa brunetka.
-no pięknie-powiedział Matt,który w tej sytuacji również wytrzeźwiał i ruszył w kierunku miejsca skąd wziął pudełko i przyniósł tego jeszcze kilka,chyba 7.Filip ruszył po mopa i zaczął zmywać krew,która była na parkiecie.a ja stałam jak słup soli i patrzyłam się na tą całą szopkę.
-tak,macie rację.ona otruła Oliviera,a wy jej teraz pomagajcie.a wtedy z jej kieszeni wypadł woreczek.podeszłam i wzięłam ten woreczek,była tam HERIONA?serio kurwa?!i jeszcze mi powiedzcie że ona mu to DOLAŁA do wódki,a ją wtedy zabiję.
-co kurwa zrobiła?!-zapytał się już wkurwiony Matt.jego pokój odszedł w niepamięć,gdy tylko powiedziałam co się stało.on stał wkurwiony.
-ciesz się że jesteś dziewczyną,bo ja bym Cię zabił-powiedział przez zaciśnięte zęby mój brat.
-a myślicie że dlaczego się na nią rzuciłam?przecież dobrze wiesz Matt że bez powodu bym się na nikogo przecież nie rzuciła.idę zadzwonić na pogotowie-powiedziałam iw tym momencie obiegłam do Oliviera zobaczyć co z nim.podniosłam go i spojrzałam w jego oczy wcześniej biorąc jego powiekę do góry.ahh,te jego czekoladowe oczy.VICORIA,STOP.ON UMIERA A TY MYŚLISZ O JEGO OCZACH.bez wahania wyjęłam telefon z torebki i wykręciłam numer pogotowia ratunkowego.opowiedziałam zaistniałą sytuację,a oni po trzech minutach byli już pod klubem.wzięli go,a ja płakałam.łzy zaczęły mi lecieć jak go wkładali do karetki.jak z nim siedziałam to z wielkim trudem się powstrzymywałam,ale w końcu musiałam dać upust emocjom bo nie wytrzymałabym tego dłużej.po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula.była to Klaudia.
-nie martw się słonko.wszystko będzie dobrze-powiedziała i przytuliła mnie mocniej.znowu poczułam jak łzy lecą po moich policzkach.
-Kasia się obudziła-powiedziała po chwili Klaudia.
-ten chodzący silikon?-popatrzyłam się na nią,a ona tylko potwierdzająco kiwnęła głową.nie czekając dłużej wbiegłam do klubu.
-ja z Tobą jeszcze kurwa nie skończyłam-powiedziałam przez zaciśnięte zęby idąc w jej stronę.ona szybko schowała się za Kate i Matta oraz Filipa.
-to nie była moja wina-zaczęła się bronić.
-A KOGO KURWA?!JESZCZE POWIEDZ MI ŻE ON SAM SOBIE WLAŁ TĄ HEROINĘ DO BUTELKI I UMYŚLNIE JĄ WYPIŁ.NO KURWA!PRZECIEŻ KAŻDY CIOŁEK WIE ŻE TO SIĘ DAJE W ŻYŁĘ A NIE DOLEWA DO PICIA.JESTEŚ PIERDOLNIĘTA.NIE TYKAJ SIĘ ZA COŚ O CZYM NIE MASZ POJĘCIA.PRZYSIĘGAM CI,JEŻELI ON TEGO NIE PRZEŻYJĘ,TO TY RÓWNIEŻ ZOBACZYSZ CZY ISTNIEJE ŻYCIE PO ŚMIERCI!-krzyknęłam i łzy momentalnie spłynęły po moich napuchniętych od płaczu policzkach i oczach.podbiegł do mnie Filip z Mattem i mnie trzymali.
-to wszystko przez was!-krzyknęła
-Ty sobie chyba kurwa jaja robisz!nasza wina że chodzący silikon wlał nie tego co trzeba i nie tej osobie co trzeba!sama powinnaś to wypić,a nie truć ludzi kretynko!-krzyknęłam i wyrwałam się chłopakom już do niej podbiegałam,ale Kate z Klaudią mnie złapały.jezu,one mają wyczucie czasu.
-gdyby nie ten cały cyrk,to by nic nie było.Matt mógł się ze mną przespać!a po drugie Ty nie musiałaś wchodzić w mój związek-powiedziała spokojnie
-co kurwa?-tym razem odezwała się,a raczej krzyknęła Kate.kto?KATE?!i rzuciła się na nią,wtedy Klaudia ją złapała.
-on się mógł z Tobą przespać,bo Ty tego chciałaś?!Ty kurwa jesteś psychiczna,idź się leczyć.albo w sumie,leczenie Ci się nie przyda-gdy to powiedziała spojrzała na mnie i obydwie rzuciłyśmy się na nią.chłopaki i Klaudia nas odciągały,nawet Karol zaczął nas odciągać.ale na marne.
-JAKI KURWA ZWIĄZEK?Z KIM?!-krzyknęłam i wtedy nas odciągnęli.
-uspokójcie się!zobaczcie jak ona wygląda!-krzyknął Karol.
-wielkie mi halo,trochę krwi a wy już robicie zamieszanie jakbym przepraszam,jakbyśmy człowieka zabiły!-krzyknęłam.
-no bo byście ją zabiły!-znowu krzyknął ale tym razem Matt.
-my tu mówimy o człowieku,a o ile się nie mylę kontener na plastiki jest niedaleko klubu,więc..-nie dane mi dokończyć bo przerwał mi śmiech Kate.spojrzałam na nią zdezorientowana.
-no przepraszam że przerwałam Twój jakże cudny monolog,ale po prostu ten tekst z kontenerami był dobry.-powiedziała i przybiła mi piątkę.
-odpowiesz mi jaki związek Ci rozjebałam?-zapytałam się już łagodniej tego pustaka.
-no helloł,mój i Olivica!-krzyknęła z radością w głowie.
-chwila,chwila,chwila.po pierwsze TO MÓW JAK CZŁOWIEK A NIE PIEPRZONY POKEMON.a po drugie TO KURWA JAKI ZWIĄZEK?-w pewnych momentach krzyczałam.jej głos nie dawał mi spokoju.był tak piskliwy,jakby ktoś nawdychał się helu,drapał paznokciami po tablicy,jakby było zwarcie w domofonie.wszystko na raz.
-no bylibyśmy razem,gdyby nie Ty.cały czas mówił o Tobie.już się nawet ruchać nie chciał,bo pieprzył cały czas o Tobie!a po drugie należy się takiej dziwce jak Ty-krzyknęła wkurzona.po jej słowach nie wiem czemu,ale jakoś cieplej zrobiło mi się na sercu jak to usłyszałam.było miło.gdyby nie to ostatnie
-po pierwsze,ja nie ingerowałam w wasze życie prywatne.nie wiedziałam o Twoim istnieniu.a po drugie JAKIEJ DZIWCE?!MAŁO CI KURWA,ŻE TAK NA MNIE MÓWISZ!-już rzuciłam się na nią.ale Matt mnie w porę złapał.
-dlaczego uważasz że Victoria jest dziwką?-zapytał lekko wkurzony Filip.
-no proszę Cię wystarczy na nią spojrzeć,a po drugie,najpierw siedzi z tym chłoptasiem-w tym momencie pokazała tym palcem z połamanym tipsem na Matta-a później płacze z powodu Olivicia.chore,nie?-zapytała się patrząc po twarzach wszystkich.
-CO CI KURWA NIE PASUJE W MOIM WYGLĄDZIE.TO ŻE UBIERAM SIĘ NORMALNIE?!ŻE NIE CHODZĘ W SPÓDNICZKACH PO DUPĘ,ŻE JAK SIĘ NA NIE PATRZY TO AŻ OCZY BOLĄ.ŻE NIE MAM SZTUCZNYCH CYCKÓW ORAZ DUPY.ŻE NIE CHODZĘ NA SOLARIUM.ŻE NIE MAM TIPSÓW,ŻE NIE MAM TLENIONYCH WŁOSÓW?!-krzyknęłam i podeszłam do niej kulturalnie nie wzbudzając żadnych podejrzeń u nikogo,ale i tak za mną stanął Matt.złapałam za jej blond kłaki i pociągnęłam do ziemi tak że zajebała nosem o podłogę aż było słychać.
-ups,nie chciałam.-powiedziałam z sarkazmem i odeszłam od niej,wtedy tylko Filip pomógł jej wstać,mimo iż do niego też się lepiła.gdy powiedziała to o mnie i moim braciszku.Kate się na mnie dziwnie spojrzała,widziałam jej łzy.
-słuchaj Kate i przy okazji Ty tleniona!-powiedziałam ostatnie słowo głośniej żeby usłyszała.-z Mattem łączą mnie tylko i wyłącznie więzi rodzinne.-powiedziałam i od razu zobaczyłam,że kąciki ust Kate od razu poszły ku górze.podeszła do Matta.
-to prawda?-zapytała się nie owijając w bawełnę,a na jej policzku pojawiła się jedna słona łza.
-tak.chciałem żebyś poznała Victorię,ale nie w takich okolicznościach.-odpowiedział lekko smutny.
~oczami Oliviera~
obudziłem się.z trudem otworzyłem oczy.na moich wiekach poczułem niesamowity ciężar.jak nigdy wcześniej.białe ściany mnie raziły.byłem w pomieszczeniu które było całe białe.nie wiedziałem gdzie jestem.gdy się delikatnie podniosłem,usłyszałem jakieś pikanie.odwróciłem się za siebie i zobaczyłem stertę maszyn i maszynek,urządzeń które były do mnie podpięte.nie wiedziałem gdzie jestem,nie wiedziałem co się ze mną stało,nie wiedziałem dlaczego się tu znalazłem.a najważniejsze to,że nie wiedziałem gdzie jest teraz Victoria.może mnie zostawiła?milion myśli przeszywało mój umysł,a w każdej tej myśli była Victoria.moje przemyślenia przerwał czyjś miły,kobiecy głos.ale to nie była Victoria.nie musiałem spojrzeć na kobietę,żeby to wiedzieć.ale byłem zmuszony na nią spojrzeć.
-dzień dobry panie Poniatowski.-powiedziała starsza pani,tak ok. trzydziestu lat.
-gdzie ja jestem?-spytałem się jej,licząc na jakąkolwiek odpowiedź.
-trafił pan do szpitala,po tym jak jakiś głupiec dolał panu heroiny do alkoholu.zrobiliśmy panu czyszczenie żołądka.i właśnie miałam iść po lekarza jak się pan obudzi.-powiedziała i opuściła moją salę.a po chwili wszedł lekarz.zaczął badać mi źrenicę.zaczął patrzeć po tych wszystkich urządzeniach.
-jak się czujesz?-zapytał doktor który miał na oko czterdzieści pare lat.
-lepiej,lepiej.mogę wiedzieć za ile mogę wyjść?-zapytałem się go licząc na konkretną odpowiedź.
-możliwe że za trzy dni,zobaczymy jak się pan będzie czuł i jak wypadną badania.niejaka panna Black prosiła,aby jak się tylko wybudzisz żeby do niej zadzwonić.mam więc wykonać telefon w pana imieniu?-zapytał się mnie spoglądając na mnie,a w moim sercu szalało takie malutkie ciepło,światełko które rozświetlało wszystko w moim ciele.
-jakby to nie był problem,to tak.-odpowiedziałem bez wahania
~oczami Victorii~
ta zołza dostała jeszcze kilka razy po pysku za swój niewyparzony ryj.Klaudia się w ogóle nie odzywała,ale widząc moje zakrwawione ręce oraz krew która płynęła z mojej wargi,szybko zabrała mnie do łazienki,by jak najszybciej opatrzyć mi rany.gdy bandażowała moją prawdą rękę,poczułam wibrację,co wskazywało na to,że próbuję się ktoś do mnie dodzwonić.wyciągnęłam telefon i wtedy padło pytanie z ust Klaudii.
-telefon Ci dzwoni?-spojrzała na mnie
-no wiesz,telefony tak czasem robią że dzwonią-odpowiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha.
-tak słucham?tak przy telefonie.na prawdę?!dobrze,już jadę-po ostatnich słowach zakończyłam rozmowę i zaczęłam krzyczeć,piszczeć i skakać po pomieszczeniu.Klaudia patrzyła się na mnie jak na idiotkę.
-Olivier się obudził!-nie czekając na jej pytanie ani żadną reakcję krzyknęłam ile sił miałam w płucach i rzuciłam się na nią.potem szybko zbiegłam na dół po drodze zamawiając taksówkę prosto pod klub.
-gdzie tak pędzisz?-zapytał się mój troskliwy braciszek,a któż by inny.
-jadę do szpitala,Olivier się obudził.wy zostańcie tutaj,i ogarnijcie ten chodzący plastik,bo jest z nią źle.-powiedziałam i wybiegłam z klubu czekając na taksówkę.usłyszałam tylko głos tej piskliwej laluni za sobą
-to wszystko Twoja wina,nie daruje Ci tego.-krzyknęła
-stul pysk i przestań skomleć-odkrzyknęłam i wtedy usłyszałam jak ktoś ląduje na ziemi.ee to pewnie ten pustak,dobrze jej tak.i właśnie wtedy pod klub podjechała taksówka.wsiadłam w nią i podałam adres szpitala.po ok. dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu.zapłaciłam kierowcy,i ruszyłam się w stronę recepcji.
-przepraszam,gdzie znajduję się Olivier Poniatowski?-zapytałam się jej z nadzieją że mi powie,mimo iż nie jestem żadną dla niego rodziną.
-a kim pani jest?-zapytała się mnie osoba siedząca za komputerem delikatnie unosząc głowę do gówy.
-Victoria.Victoria Black.-odpowiedziałam bez zastanowienia.
-ahh,tak.pani Black.drugie piętro i trzecie drzwi po lewej-odpowiedziała na co się zdziwiłam.
-a skąd pan..a zresztą nie ważne.dziękuję-pobiegłam w stronę windy.gdy już byłam na drugim piętrze kierowałam się wskazówkami pielęgniarki jak tu dotrzeć.zobaczyłam sale z numerkiem 167.niepewnie zapukałam,i lekko uchyliłam drzwi.moim oczom na łóżku ukazał się jakiś chłopak.a łóżko obok było zajęte właśnie przez Oliviera.weszłam do środka i stanęłam tyłem do jego łóżka,delikatnie zakrywając mu dłońmi oczy.
-zgadnij kto to-powiedziałam i zaśmiałam się cicho
~oczami Oliviera~
leżałem tak,i czekałem na to aż zobaczę w progu Victorię,po dziesięciu minutach poczułem czyjeś dłonie na swoich oczach.poznałem ten zapach który jest tak charakterystyczny tylko dla jednej osoby.tak,dla Victorii.później rozpoznałem jej śmiech.brakowało mi go,tak straszliwie.już miałem odpowiadać,ale chciałem się nacieszyć tą chwilą spędzoną tylko z nią.oczywiście nie licząc jakiegoś chłopaszka który leżał łóżko obok.
-Victoria?-zapytałem z nadzieją w głosie,że odpowie że tak.
~oczami Victorii~
-Victoria?-zapytał się mnie.
-tak-powiedziałam szeptem i stanęłam obok niego.złapałam go za rączkę,a on tylko mocniej ją ścisnął.oczywiście na tyle mocno,na ile miał siły.a był to ledwo wyczuwalny uścisk.
-co Ci się stało?-zapytał się mnie patrząc na nadal krwawiącą wargę oraz prawą rękę którą miałam bandażu.
-nic takiego,na prawde-uśmiechnełam się lekko na co jego kąciki ust uniosły się ku górze.
-przecież wiem że z kim się biłaś,ale z kim?-zapytał się mnie,a na jego twarzy znowu zawidniał łobuzerski uśmiech.
-no wiesz Olivciu-powiedziałam z lekkim grymasem na twarzy,gdy tak zmiękczyłam jego imię od razu ten lekki uśmiech zszedł z jego twarzy.
-Kasia?-zapytał się bez wahania.
-oh,Olivciu jesteś tak przewidywalny-powiedziałam sarkastycznie,oraz takim głosem jakby to był ten plastik.
-dowiedziałam się bardzo ciekawych rzeczy w sumie to na wasz temat,na Twój też-powiedziałam
-co ona Ci naopowiadała.-zapytał się mnie bez wahania
-na przykład to,że rozwaliłam Twój i jej związek.gdyby nie ja,to teraz byście byli razem,że nawet nie chciałeś się z nią,uwaga teraz zacytuję-odchrząknęłam- cały czas mówił o Tobie.już się nawet ruchać nie o pieprzył cały czas o Tobie-i dokończyłam swoją wypowiedź takim głosem jaki ma te tleniona suka.na twarzy Oliviera widziałam słodkie rumieńce.pierwszy raz go widzę w takim stanie,z takimi policzkami.
-wyglądasz uroczo-uśmiechnęłam się słodko,co on odwzajemnił.
-ale to był powód żeby się z nią bić?-zapytał się i popatrzył na mnie.
-po pierwsze słońce,to nie tylko ja ją biłam a po drugie jak można nazwać to biciem skoro biłam ją ja z Kate,a ona tylko piszczała,albo płakała,albo krzyczała i w sumie z tipsa mnie tylko zadrapała w wargę,a Kate też jest dobra.wkurzyła ją i to nieźle.
-ale dlaczego?-zapytał się
-chcesz wiedzieć dlaczego biłam ją ja i Kate?-zapytałam się dla pewności,chociaż i tak wiedziałam jak brzmi odpowiedź.
-tak.i w co uderzyłaś że masz bandaż na ręce?-odpowiedział bez wahania.
-no to tak,ja biłam ją dlatego.że ona dolała Ci heroiny do alkoholu.no jebnięta,każdy ciołek wie do czego służy,ale okej.pomińmy ten temat.zaczęła wyzywać mnie od dziwek i szmat bo myślała że jestem z Mattem,a później płakałam z Twojego powodu i o to że niby rozwaliłam wasz związek Olivciu.a Kate dojebała jej za  to,że powiedziała że to gdyby nie to,że Matt się z nią nie chciał przespać.i w sumie to koniec tej historii.teraz siedzą w klubie Klaudia,Matt,Kate,Filip i Karol i ogarniają tą tlenioną blondynę.ale jak ją dorwę,oczywiście jak będę sama i ona też,to ją zabiję.bo niestety nie dali mi tego dokonać,bo mnie trzymali za każdym razem jak chciałam jej coś zrobić-zrobiłam udawaną smutną minkę.-a bandaż mam dlatego iż jej cała ta tapeta przykleiła się do ryja,a wiesz jak to jest jak ma się pięć ton jej na sobie,to jak się uderzy to trochę boli.-dokończyłam na jednym tchu.
-ohohoh,moja maleńka.czemu płakałaś przeze mnie?-zapytał się i przy okazji pocałował moją dłoń która była w bandażu,co mnie delikatnie za szczypało.
-Ty się jeszcze pytasz?leżysz w szpitalu,walczyłeś o życie.przecież jakby Ci się coś stało,to ona by tego nie przeżyła.szczyyypie-powiedziałam i zaczęłam marudzić jak bardzo mnie szczypie i po chwili wpadłam na genialny pomysł.
-jeszcze tutaj boli-mówiąc to zaśmiałam się cicho i położyłam palec tak skąd leciała mi krew.poczułam na palcu ciecz która się lepi i podeszłam do lusterka.
-to wygląda okropnie,czemu mi tego nie powiedziałeś?-wzięłam chusteczkę i wytarłam zakrwawione miejsce i popatrzyłam się na chłopaka i później znowu znalazłam się koło łóżka.
-bo to nie ma najmniej różnicy,ważne że tu jesteś.to em..gdzie Cię..jeszc..jeszcze bolało?-zapytał się niepewnie na co ja wskazałam znowu na usta.a Olivier próbował się podnieść co nie za bardzo mu wychodziło więc ja się schyliłam żeby ulżyć chłopakowi trochę cierpienia przy wstawaniu i delikatnie musnęłam jego usta,po chwili on wpił się w moich ustach tworząc namiętny pocałunek.

rozdział drugi - (...)nie zakochuj się - skocz z mostu podobno mniej boli.

- myślisz że chce go do cholery w to wszystko mieszać ? niech zostanie tak że nie wie kim jest i mam nadzieję że również nie wie kim Ty jesteś . jakby się coś wam stało to nie darowałabym sobie tego , bo wiedziałabym że to wszystko z mojej winy . jesteście dla mnie najważniejsi , i za wszelką cenę macie być bezpieczni chociaż by nawet moim kosztem , ale wtedy dopiero będę mieć pewność że nic się wam nie stanie , że będziecie cali . a po drugie nie chce mu psuć zabawy , Ty też masz o tym wszystkim zapomnieć , jasne ? - gdy skończyłam swój monolog moja towarzyszka spojrzała się na mnie jakby zobaczyła ducha . po chwili jej spojrzenie pokazywało na to że chce mnie zabić . super , drugie takie spojrzenie w ciągu dziesięciu minut , dobrze Ci idzie Victoria . pomyślałam z ironią .
- TY KURWA JESTEŚ PIERDOLNIĘTA CZY JAK ? JESTEŚ CHORA PSYCHICZNIE , IDŹ SIĘ KURWA LECZYĆ , PRZECIEŻ CIĘ KURWA ZABIJĘ JAK JESZCZE JEDNO TAKIE SŁOWO PADNIE Z TWOICH UST , JASNE ? - krzyknęła nie oszczędzając mi uszu , a ja się na nią spojrzałam z takim samem spojrzeniem jakie ona skierowała w moją stronę jakieś dwie minuty temu , czyli ' zamknij się bo Cię zaraz kurwa zabiję '
- ZARAZ CI JEBNE . MASZ O TYM NIC NIE WSPOMINAĆ , NIE CHCE W TO MIESZAĆ MATTA , I NIE CHCE ABYŚ TY W TO BYŁA WMIESZANA , ALE PRZEPRASZAM NIE MOJA WINA , ALE NA TO CZEGO NIE CHCE JEST JUŻ CHYBA ZA PÓŹNO WIĘC ZAMKNIJ ŁASKAWIE PYSK I NIE MÓW O TEJ SYTUACJI ANI SŁOWA , DOTARŁO ? ! - teraz to ja krzyknęłam , bo z emocji już nie mogłam wytrzymać . po prostu musiałam krzyknąć , inaczej nie mogłam . teraz przynajmniej mam pewność , że w pewnym stopniu jakoś to może zrozumieć . chociaż wiedziałam jaka jest Klaudia i nie liczyłam zbytnio na to , że przestanie się w to mieszać . ale mogłam być pewna jak niczego innego , że przynajmniej w najbliższym czasie nie powie tego mojego nadopiekuńczemu starszemu braciszkowi . po chwili spojrzałam na nią i westchnęłam głośno opuszczając pomieszczenie w jakim się aktualnie znajdowałyśmy . wychodząc uderzył we mnie zapach alkoholu który w postaci oparów unosił się w klubie nad głowami wszystkich tu obecnych . bez zastanowienia , ani czekania na Klaudię ruszyłam w stronę baru gdzie ujrzałam Matta bajerującą jakoś dziewuchę . nie miałam z tym problemu bo w końcu chłop ma dwadzieścia jeden lat , a jest sam . nie miał nikogo od ponad roku . chce żeby był szczęśliwy i znalazł w końcu dziewczynę , która będzie go warta . ale jak spojrzałam na tą pod barem , myślałam że dostanę zawału . po raz kolejny dzisiaj przeżyłam palpitację serca . JESTEM NIEŚMIERTELNĄ SYRENKĄ . powiedziałam sobie w myśli , co wywołało u mnie nagły atak śmiechu . ludzie z klubu patrzyli się na mnie jak na wariatkę , czego się nie dziwię . bo szłam w stronę baru samiuteńka i zaczęłam się śmiać , dziwne , nie ? ale to w końcu ja : Victoria Black , musicie się przyzwyczaić . to był istny PLASTIK . tak , kurwa dobrze usłyszeliście , kolejny PLASTIK W JEGO ŻYCIU . poprzednia . . em . . jak jej tam było ? Nicoletta ? tak , chyba tak . .  niczego go nie nauczyła ? ! ja się pytam kurwa . bez zastanowienia podeszłam do niego od tyłu i pocałowałam go delikatnie w policzek .
- cześć skarbie - powiedziałam do Matta i uśmiechnęłam się kpiąco w jej stronę .
- kto to jest ? - usłyszałam piskliwy głos tej lafiryndy która od góry do dołu była ubrana na różowo : różowa obcisła bluzka która ukazywała jej sztuczne cycki , jak chuj to silikon . krótka spódniczka która owszem była różowa , ale na dodatek była oblepiona jakimiś cekinami i brokatem tak że aż oczy bolały od samego patrzenia , a na nogach miała kozaki , też oczywiście różowe , ogólnie całym swoim wyglądem przypominała typową dziwkę , która puszczała się za głupiego drinka . tak , tak , właśnie takie samo miałam zdanie o tej całej Nicoletti . po czym ta różowa landrynka pokazała tym tipsem jak szpon smoka wymalowanym neonowym różem na mnie .
- emm . . to je . . jest . . mo . . - zaczął się jąkać Matt . jejciu , to było słodkie widząc zakłopotanie mojego starszego brata .
- nie tłumacz się słonko , a Ty się stąd zmywaj , bo coś czuję , że barbie będzie zazdrosna . w sumie , patrząc na Ciebie już jest zazdrosna . chyba że chcesz tu zostać i opalać się w blasku mojej sławy - powiedziałam i siadłam koło Matta po czym zaśmiałam się kpiąco w jej stronę . temu całemu zdarzeniu przyglądała się Klaudia , która w pewnym momencie nie wytrzymała i usłyszałam tylko jej niepohamowany śmiech .
- na co jeszcze księżniczko czekasz ? - zapytałam się patrząc na nią i robiąc taką samą minę jak ona . ta tylko spojrzała na mnie po czym swój wzrok skierowała w stronę Matta przy tym oblizując usta z tego różowego błyszczyka który najwidoczniej był na przecenie w biedronce bo lepił się do jej ohydnego języka jak guma do ławki . tak , tak wiem . epickie porównanie ! gdy ten to zobaczył nie widział co ma zrobić . rozejrzał się kilka razy po klubie i jego wzrok spoczął na mnie . jego mina mówiła tylko jedno ' błagam , ratuj ! ' . a ja że to jest mój kochany straszy braciszek , który odkąd pamiętam zawsze przyciągał do siebie takie pustaki bez wahania odchrząknęłam na tyle głośno aby ona spojrzała się na mnie , po czym znów swój wzrok wlepiła w Matta . delikatnie szturchnęłam go w nogę . gdy tylko poczułam jego wzrok na sobie . gestem głowy pokazałam na dłoń którą właśnie wysunęłam na blat baru bardziej w stronę Matta i spojrzałam na nią . chyba zrozumiał co chce mu przez to zakomunikować , bo spojrzał się na nią później na mnie i jego wzrok spoczął na mojej dłoni , niepewnie mnie za nią złapał . później niepewnie patrzył się to na mnie to na moją dłoń a ja karcącym spojrzeniem dałam mu do zrozumienia że ma być bardziej odważny . on bez większego zastanowienia mocniej ścisnął moją dłoń , na co moje kąciki ust uniosły się ku górze , Mattowi chyba też . ten jebany plastik spojrzał się na mnie , później na Matta i na nasze dłonie które po chwili splotłam . ona chyba zrozumiała co jest grane bo tupnęła nogą co wywołało u mnie niekontrolowany napad śmiechu i wybiegła z klubu ze złami które lały się po jej policzku .
- maleńka , bo Ci się tapeta rozmaże ! - krzyknęłam gdy ta była pod wyjście , ale najwidoczniej to usłyszała bo się jeszcze obejrzała w moją stronę na co ja jej tylko pokazałam kulturalnie mówiąc środkowego paluszka . ona wybiegła z klubu i tyle było po niej śladu .
- wreszcie sobie poszła ! miałem jej już serdecznie dość , nie dość że wyłudzała ode mnie drinki , a ja jej je stawiałem bo myślałam że się odczepi , a ona przychodziła do mnie po więcej , jeszcze chciała mi dupy dać ! - krzyknął barman na co ja się tylko zaśmiałam .
- no wiedziałam , że ona się puszcza za drinki ! no po prostu wiedziałam ! - powiedziałam dumnie puszczając dłoń Matta , a ja spojrzałam się tylko na barmana .
- drink na koszt firmy panienko - powiedział , na co ja się uśmiechnęłam i wzięłam drinka do dłoni .
- to w takim razie Twoje zdrowie . . - powiedziałam , ale się zacięła bo nie wiedziałam jak ma na imię , on chyba zczaił się o co mi chodzi bo po chwili wskoczył na bar i stanął tuż koło mnie .
- Filip jestem - powiedział podając mi dłoń .
- miło mi , a ja Victoria - powiedziałam i również podałam mu dłoń , na co Filip ją ucałował a później wrócił już za bar .
- to w takim razie Twoje zdrowie Filip - powiedziałam i napiłam się dość dużego łyka .
- dziękuję cukiereczku - powiedział Matt i po chwili stał już za mną przytulając mnie od tyłu i przy tym delikatnie musnął mój policzek . - nie ma to jak pomoc kochanej młodszej siostrzyczki - dokończył na co barman się tylko na nas spojrzał .
- to wy nie jesteście razem ? - powiedział patrząc się na mnie . spojrzałam się na Matta i oboje wybuchliśmy śmiechem .
- z nim ? w życiu wolności - zaśmiałam się - na tak na marginesie drogi Matthew wisi mi drinka , albo może i trzy ! - zaśmiałam się łobuzersko .
- ile chcesz droga Victorio - zaśmiałam się . całemu temu zdarzeniu przyglądała się Klaudia .
 podeszła do mnie i przybiła mi piąteczkę .
- nono , skarbie dobrze to rozegrałaś , jestem z Ciebie dumna - mówiąc to zaśmiała się
- no chyba jednak nie . jak coś to Ty masz coś po mnie , łącznie z urodą poprzez figurę dochodząc do charakteru - zaśmiałam się i napiłam drinka . - jeszcze dwa raz to samo - powiedziałam do Filipa i uśmiechnęłam się znacząco w stronę Klaudii . barman podał mi moje zamówienie i dałam im po szklance z trunkiem . Klaudia się spojrzała na mnie znacząco .
- emm . . no tak zapomniałam . Filip to jest Klaudia , Klaudia to jest Filip . Matt to jest Filip , Filip to jest Matt . ale mów na niego Matthew bo to go strasznie wkurwia - mówiąc to zaśmiałam się i wszyscy podali sobie rękę .
- ej czy tam pod ścianą przypadkiem nie stoi Karol i Olivier ? - spojrzałam się pytająco na Matta , a on tylko przytaknął mi .
- poczekaj , zawołam ich . - i poszedł w ich stronę . a Klaudia pochłonęła się rozmową z nowo zapoznanym kolegą . nie powiem , przystojny był . ale wiedziałam że wpadł w oko Klaudii , dlatego wolałam nie udzielać się w żadnej kwestii . oraz wykluczałam bliższe poznanie .
~trzy godziny później~
o ile dobrze widziałam , na zegarku widniała już pierwsza w nocy . Matt siedział w samym rogu na kanpie , lekko wcięty . co ja pieprzy , był najebany w trzy dupy . ja się dziwię że ta dziewczyną z którą się całował nie jebneła od nadmiernego zapachu alkoholi . zaraz , zaraz , chwila . CO ? MATT SIĘ CAŁOWAŁ Z JAKĄŚ DZIEWCZYNĄ . starałam się wyostrzyć wzrok , ale na marne . jedyne co zobaczyłam to długie brązowe włosy . YEAH , wreszcie nie jakiś pustak . powiedziałam w myślach , chociaż prawda była taka że nie widziałam jej twarzy , więc nie chce się cieszyć za wcześnie . ooo , odwróciła się na chwilę . kojarzę jej twarz , ale nie jestem pewna . w tym stanie nie jestem niczego pewna . zamówiłam kolejne pięć kieliszków wódki na jednym tchu . w mojej głowie chodziły różnie słowa , rozmowy , dialogi z innymi ludźmi , bądź osobne zdania .przypomniał mi się tamten facet sprzed klubu . jego ostatnie słowa na tak zwane ' pożegnanie' , o co mogło mu chodzić ? o co poszło mu z moimi rodzicami ? co miał na myśli mówiąc każdy wyraz . mówił to w odstępach czasowych ok . dwóch - trzech sekund , więc słowa wypowiedziane z jego ust były jak najbardziej przemyślane . w tym momencie nie można tego wytłumaczyć emocjami , bo był nadzwyczaj spokojny . kolejne pytanie które nie daję mi spokoju brzmi , dlatego on do cholery wygląda tak młodo ? dałabym mu max . dwadzieścia trzy lata , a moi rodzice mają po czterdzieści dwa , a tata czterdzieści cztery . coś mi tu nie pasuję , a ja się dowiem co . nie wiem za jaką cenę , ale się dowiem . muszę . to nie daje mi spokoju , bo czego tak młody człowiek jak on chce od moich rodziców ? i jeszcze na dodatek ten facet jest tak tępy że za zachowanie moich rodziców mści się na mnie , na ich córce . nie zapytam się ich o tego mężczyznę , bo wtedy będę pod ich stałą kontrolą i któreś z nich będzie musiało zrezygnować ze swojej pracy po to aby mieć mnie na oku bo przecież się o mnie mimo wszystko ' troszczą ' . tylko nie wiem co oni poprzez to słowo rozumieją ? to że nie ma ich całymi dniami i przysyłają mi niezliczoną gotówkę , albo prezenty . zazwyczaj jest to gotówka , abym mogła odreagować na jakiś zakupach za ich ciągłą nieobecność , później wracają na dwa - trzy dni do domu i przepraszają za swoje zachowanie obiecując że to ostatni raz . tak tak , stara śpiewka . już się nią nudzę . a później i tak wyjeżdżają za granicę zostawiając mnie samym z nieodpowiedzialnym bratem . i w tym momencie spojrzałam na kape na której znajdował się Matt dalej z tą ów śliczną brunetką . w końcu wróciłam do dalszych rozmyśleń o moich rodzicach , ahh tak : szanowany prawnik i cudowna pani ginekolog . boże , są tacy szczęśliwi z nami . z opowiadań ich znajomych jesteśmy cudną rodziną , bez żadnych problemów , kłopotów . oni myślą że chce ich ciągłej nieobecności ? ludzie mówią , że jeśli się kogoś kocha , to ta miłość przezwycięży wszystko . ale czy tak na prawdę jest ? bo przecież rodzica bez rodziców , to tak na prawdę nie rodzina . wolałabym żyć normalnie , żeby było tak jak wcześniej . gabinet mamy w domu , i ojca biuro również w domu . miałam ich na wyciągnięcie ręki , mogłam porozmawiać o wszystkim . a teraz ? teraz to jest cud jak obiorą swój telefon . a w ich słuchawce odkąd pamiętam ciągle rozbrzmiewa jeden i ten sam głos : ' nagraj wiadomość po sygnale ' . przecież nigdy my do nich nie dzwonimy , to oni do nas dzwonią jak mają czas , co wypada tak raz , dwa razy na pół roku . westchnęłam głośno . co trzy minuty do moich ust lałam kolejne ilości pięknego napoju , który wchodził dzisiaj jak woda . szklanka po około dwóch - trzech sekundach była już pusta . z moich przemyśleń wyrwał mnie głos . głos który tak bardzo chciałam usłyszeć , głos który od zawsze dodawał mi otuchy . popatrzyłam na tego ktosia , i moje oczy doznały szoku .
- Olivier ? - zapytałam nie dowierzając . chłopak najwidoczniej był zdziwiony moim pytaniem , bo przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadał .
- tak ? - odpowiedział co raczej zabrzmiało jak pytanie .
- przepraszam że się Ciebie tak zapytałam , ale jesteś ostatnią osobą którą myślałam że tu spotkam . gdzie masz Karola ? - zapytałam się go po czym na nie odrywałam od niego wzroku . chłopak najwidoczniej się wkurzył tym pytaniem , bo zrobił się czerwony na twarzy , a zresztą sama nie wiem czy tak było . mój umysł ze zmieszaniem z sobą procentów stawał się jakiś dziwny .
- coś nie tak ? - zapytałam z troską w głosie , bo mimo wszystko martwiłam się o niego .
~oczami Oliviera~
gdy tylko usłyszałem to pytanie które padło z ust Vici , zdenerwowałem się . nie wiem czemu , chyba byłem zazdrosny ? tak , jestem o nią kurwa cholernie zazdrosny i nic tego nie zmieni . odkąd ją poznałem , nie myślę o nikim innym . nawet ta Kasia , z którą pomogła się uporać Victoria Mattowi , nawet mnie nie pociąga . Vica to jedyna dziewczyną na którą patrze z pożądaniem , ale nie chce z nią tego robić na pierwszej randce . ona jest taka , że najpierw trzeba ją zdobyć , później zdobywać ją każdego dnia . i właśnie o taką dziewczynę mi chodziło . nie o żadną blond lalkę która da się wydymać gdy tylko nadejdzie się okazja , za drinka czy paczkę fajek . wiem że ona taka nie jest . chyba ją kocham . KURWA KOCHAM JĄ . jest dla mnie aniołem , który właśnie zstąpił z ziemi . uwielbiam jej włosy które sięgają jej do tyłka , które co tydzień pachną inaczej , czasami truskawkami , bananami , poziomkami , kiwi , pomarańczą . mogę tak wymieniać bez końca . uwielbiam jej czekoladowe oczy w których mógłbym utonąć , jej malinowe usta które są pełne jak żadne inne . jej piękną sylwetkę , która jest tak idealna że wszystkie dziewczyny mogłyby jej pozazdrościć . PO PROSTU JEST CUDNA , I TERAZ JESTEM PEWIEN ŻE TĄ JĄ KOCHAM NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE , ŻE TO Z NIĄ CHCE SPĘDZIĆ RESZTĘ SWOJEGO ŻYCIA . KŁAŚĆ I BUDZIĆ SIĘ PRZY NIEJ . z moich przemyśleń wyrwał mnie głos tej idealnej istoty ludzkie .
- coś nie tak ? - powiedziała , a ja usłyszałam w jej głosu malutką nutkę troski . czyli jednak nie jestem jej obojętny ? ! mam taką cichą nadzieję , że jednak się nie mylę i ona coś do mnie czuję
- nie , nic . Karol ? hmm . chyba jest na parkiecie z Klaudią - powiedziałem obojętnie
~oczami Victorii~
w jednej chwili poczułam że nie potrzebnie zadałam mu pytanie związane z Karolem . . bo widać że go trochę tym pytaniem zdenerwowałam , czego teraz żałuję .
- przepraszam że tak wypaliłam z tym Karolem , ale po prostu nigdy nie pojawiasz się bez niego . jak takie dwie papużki nierozłączki - mówiąc to zaśmiałam się cicho a zarazem melodyjnie , a kąciki ust Oliviera uniosły się ku górze . czyżby zadziałało na niego to , że mam lepszy humor ? nie , pewnie nie . tak tylko sobie wkręcam fazę , a później będę cierpieć . zapomniałaś o czymś Victoria ? nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się , nie zakochuj się - skocz z mostu , podobno mniej boli . powiedziałam do siebie w myślach .
- nic się nie stało , na prawdę - utwierdzał mnie w tym wszystkim chłopak , ale coś mu nie wychodziło . . nie odpowiedziałam nic tylko wlałam w siebie kolejną zawartość kieliszka z białym trunkiem .
- widziałaś może Matta ? - zapytał się mnie na co ja momentalnie spojrzałam na kanapę na której się znajdował jak zaczęłam sama pić .
- jeszcze siedział na z pięć minut temu , jak zaczęłam pić z jakąś śliczną brunetką a teraz to nie wiem gdzie jest . pewnie jak to Matt , ulotnił się do jakiegoś pokoju - powiedziałam obojętnie i czułam wzrok Oliviera na sobie . 
- a ładniejsza była od Ciebie czy nie ? - zapytał się mnie , a ja wyczułam że się uśmiecha , nawet nie musiałam w tym momencie widzieć jego twarzy .
- oczywiście że była ładniejsza ode mnie , co to w ogóle za pytanie ? - zapytałam się kierując swój wzrok na towarzysza który siedział w tym momencie koło mnie .
- jak tak twierdzisz to muszę ją poznać - powiedział po czym we mnie się zagotowało . zamówiłam jeszcze trzy kolejki wódki  i pochłonęłam je za jednym razem i odeszłam od blatu baru gdzie siedziałam wcześniej z Olivierem . on to kurwa robi specjalnie . nienawidzę go za to . po drodze do wyjścia wysępiłam od jakiegoś chłopaszka szluge i zapalniczkę . wyszłam przed klub i siadłam sobie na ławce która była na rogu klubu i rozpaliłam papierosa . zaciągałam się każdym buchem tak głęboko że się krztusiłam . nie paliłam pierwszy raz , bo rzuciłam rok temu , a paliłam przez osiem lat . mój kochany przyjaciel który był ode mnie starszy mnie nauczył , ale teraz go tu nie ma . bo siedzi w Irlandii . zaciągnęłam się jeszcze raz i wypuściłam dym z ust . poczułam czyjąś dłoń na ramieniu . nawet nie otwierałam oczu , z buchem w płucach i w tym stanie było nieziemsko , nie chciałam aby ten stan przemijał .
- przecież Ty nie palisz - usłyszałam zatroskany głos Oliviera , lecz nie chciałam być dla niego w żadnym stopniu miła . nie zasłużył .
- no to najwidoczniej już palę - powiedziałam oschle i znowu się zaciągnęłam . na co chłopak zareagował dość dziwnie , zdziwił mnie swoim zachowanie .
- oddaj mi to - wyrwał mi z ręki papierosa i sam zaczął go palić . 
- nawet nie chce mi się otwierać oczu , więc możesz już sobie stąd pójść - oznajmiłam mu bez entuzjazmu .
- dlaczego Ty taka jesteś wobec mnie ? co ja Ci zrobiłem ? - zapytał się mnie , a w moim sercu momentalnie coś mnie zakuło .
- a czy to teraz ważne ? idź sobie do tej dziewczyny z którą siedział bądź dalej siedzi Matt . na pewno się sobie spodobacie - powiedziałam i wstałam . ruszyłam w stronę baru i zamówiłam jeszcze trzy kolejki trunku i wlałam w siebie alkohol .
- idziesz zatańczyć ? - usłyszałam głos którego nie słyszałam od początku imprezy , tak to był o ile dobrze pamiętam Filip !
- z chęcią z Tobą Filip zatańczę - powiedziałam podkreślając ostatnie słowo , bo wiedziałam że teraz przygląda mi , w sumie to nam Olivier . chłopak wyskoczył zza baru i chwycił mnie za dłoń . leciała dość rytmiczna piosenka , w sam raz do tańczenia z nowo poznanym chłopakiem . na parkiecie spotkałam całującą się Klaudię i Karola . nie powiem że nie , ale ucieszył mnie ten widok ale i zabolał . myślałam że Klaudia chce coś z Filipem , bo był straszliwie przystojny . w końcu zaczęłam się wygłupiać z nim . zaczął mnie łaskotać , przytulać i szeptać mi do ucha miłe słówka . w końcu poczułam szarpnięcie , nie delikatnie . takie mocne , jakby ktoś celowo chciał mnie odciągnąć od Filipa . usłyszałam tylko jak ktoś przelotem powiedział : 
- odbijany - Olivier ! wiedziałam że to on , i zaciągnął mnie pod ścianę koło kanapy na której już siedział uśmiechnięty Matt razem z brunetką i czułam ich wzrok na sobie . Olivier przycisnął mnie do ściany swoim ciężarem i kładąc ręce na poziomie mojej głowie zaczął mówić .
- kobieto . .











~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
nowi bohaterowie :
 Filip Lachowski 19 lat.
przystojny chłopak o cudownych oczach , który ma bogatych rodziców . lecz on nie chce ich pieniędzy , bo nie raz się pobił o nie z własnym ojcem który jest lekarzem , a matka która boi się ojca , nie pracuje tylko wychowuje jego młodszego brata Nikodema który ma 8 lat , a już zaznał ręki ojca . Filip zawsze stanie w obronie Nikodema , ale od kiedy ich ojciec zaczął pić , zaczęło im się obrywać obojgu . gdy wcześniej w obronie brata dostawał Filip . tak dostaję nawet matka , gdy próbuję coś powiedzieć . chłopak jest bardzo sympatyczny i sprawia pierwsze wrażenie bardzo dobrze . gdy spotyka Victorię , zaczyna coś do niej czuć . taka miłość od pierwszego wejrzenia . lecz chyba nic z tego . dorabia w klubie jako barman aby opłacić studia pedagogiczne .
:
 
Catherine Kate Williams 18 lat .
dziewczyna o bardo pięknej urodzie . pochodzi z Londynu , tam też mieszka , lecz na każde wakacje od osiemnastu lat przyjeżdża do swojej babci do polski którą bardzo kocha . Kasia - bo tak mówi na nią jej babcia nauczyła ją wszystkiego - mówić po polsku jak i po angielsku , czytać , pisać , liczyć , chodzić , jeździć na rowerze . w każdej chwili życia Kate towarzyszyła jej babcia , nie mam czy tata , lecz babcia . ojciec który jest polakiem nigdy nie dowiedział się o istnieniu Kate gdyż jej mama się z nim rozstała , w trakcie narodzin córki ' ojcem biologicznym ' został jej wybranek . słynny producent filmowy . jej mama jest byłą modelką , dlatego chce żeby Catherine poszła w jej ślady , ponieważ wierzy w zdolności swojej córki . po poznaniu Matta , zastanawia się nad pozostaniem w polsce na stało , bo czuję że to jest ta wielka miłość o której zawsze marzyła .




___________________________________________
mam nadzieję , że się podobał rozdział . dopiero zaczynam pisać , ale mam nadzieję że już wam się podoba . mam gorącą prośbę . niech napiszą komentarze osoby które to czytają , bo nie wiem czy się wysilać i pisać dalej , czy dam sobie z tym spokój . możecie to dla mnie zrobić ? K xx

niedziela, 2 czerwca 2013

rodział: 1 - ' oo , wszystkiego najlepszego młoda damo .. '

właśnie wtedy , szczęśliwie idąc do klubu  z Klaudią zaczepił nas jakiś facet ok. 3O lat , zarośnięty , z kapturem na głowie , oraz okularami które spokojnie spoczywały na jego garbatym i wydłużonym nosie . trochę mnie to zdziwiło , bo było koło 22 , a ten facet miał okulary na nosie . no cóż , postanowiłam się nie zagłębiać dalej w styl jego ubierania . myślałam , że chce nas spytać o drogę , albo z racji tego , że paliłam w tym momencie papierosa , myślałam że się zapyta czy go nie poczęstuję . widać , że facet miał nieźle w dzieciństwie , pomyślałam i spojrzałam się na jego nos . nie powiem , moje myśli mnie lekko rozbawiły , lekko ? ehem , tak to się teraz nazywa . błagałam się w duchu , żebym przypadkiem nie parsknęła śmiechem prosto w jego podłużną twarz . jednak jak to z moim szczęściem zauważył moje rozbawienie całą tą sytuacją,
- no i z czego się słonko śmiejesz ? - zapytał dość niskim i grubym głosem mężczyzna i swój wzrok skierował na moją osobę . czułam jak rozbiera mnie wzrokiem , kątem oka widziałam że Klaudia też się zorientowała że nie pasuje mi to że on się patrzy na mnie takim spojrzeniem , które przyprawiało mnie o wymioty , dlatego wkroczyła do akcji .
-czego chcesz ? - zapytała odważnie Klaudia dając krok do przodu , tak żeby mnie zasłaniała . facet momentalnie swój wzrok tym razem skupił na niej , na jej całym ciele . świdrował oczami , widząc jej twarz oraz dekolt .
- ja tu przyszedłem do tej młodej damy - mówiąc to wskazał swoim palcem na mnie . widziałam że Klaudia chciała się odezwać , ale delikatnie złapałam ją za dłoń , rzekłabym że prawie nie zauważalnie tym sposobem dałam jej znać , że sama tą sytuację załatwię . ona czując na swojej dłoni moją dłoń , chyba zrozumiała co chciałam jej tym przekazać , bo cofnęła się o mały krok do tyłu , dając mi w ten sposób swobodę mówienia.
- czego ode mnie chcesz ? - zapytałam się oschle , kierując to pytanie do tego mężczyzny który stał naprzeciwko mnie i Klaudii . nie powiem , dźwięki wydobywające się z klubu trochę działały mi na nerwy bo nie mogłam się skupić na jego osobie . jeszcze te neony mnie oślepiały , co chyba zauważył . chociaż po krótkich przemyśleniach doszłam do wniosku że naprawdę ciężko byłoby nie zauważyć , jak ktoś stroi i mruży oczy z nadmiernego blasku kierowanego w jego stronę . on to wykorzystał powoli cofając się na ' ścianę ' z której te neony dobiegały , tak abym miała trudności z zobaczeniem jego twarzy .
- chce się odpłacić Twoim kochanym rodzicom . a właśnie co u nich ? strasznie się za nimi stęskniłem . pozdrów ode mnie Micka i Kingę - powiedział i zaśmiał się kpiąco , co dało mi dużo do myślenia . w ostatnim zdaniu jakie wypowiedział wyczułam sarkazm i się nie myliłam , bo Klaudia też go wyczuła , czym tylko pokwitowała znaczącym spojrzeniem w moją stronę . nie musiałam widzieć jej twarzy , abym poczuła że się na mnie patrzy , czy żebym wiedziała jaki w tym momencie ma wyraz twrzy .
- nie rozumiem ? - zapytałam się pytająco . byłam lekko zdezorientowana całą tą sytuacją , skoro ma problem do moich rodziców to niech go z nimi załatwi , a nie ze mną , bo ja mu w tej sprawię nie pomogę .
- po prostu chce się odpłacić Twoim rodzicom , za te wszystkie lata . a w szczególności Twojemu ojcu . możesz go ode mnie gorąco uściskać - powiedział na co ja zamarłam . przez dobre pięć minut stałam w osłupieniu , dalej czując jego wzrok na sobie . wiedziałam , że wyglądam na przerażoną a on najwidoczniej tym faktem się bardzo zadowolił , gdyż dałam mu się nastraszyć , czego po chwili żałowałam , bo zrozumiałam , że teraz będzie miał nade mną kontrolę , nad moją kruchą psychiką .
- jak masz sprawę , którą najwidoczniej musisz załatwić z moim rodzicami , to czemu do cholery próbujesz załatwić ją ze mną ? NO KURWA CZEMU ? ! - nie mogłam wytrzymać i krzyknęłam . po prostu musiałam mu się postawić , bez wahania popatrzyłam na niego kpiącym wzrokiem , tak żeby to on teraz poczuł , że to ja mam nad nim kontrolę . czułam że po tym co mu powiedziałam Klaudia jest na mnie wściekła , bo nie znamy tego faceta i nie wiadomo co może nam zrobić , ale w głębi serca czułam że jest ze mnie dumna , a w tym przekonaniu utwierdziło mnie zachowanie tego faceta a mianowicie stał i nie wiedział co się dzieję , nie wiedział co ma robić . wyczytałam z jego oczu że nie spodziewał się takiej obroty sprawy , że to ja będę wrzeszczeć na niego , a nie on na mnie . po około pięciu minutach poczułam jak moje ciało przeszywa wzrokiem . gniewnym wzrokiem . po chwili poczułam czyjąś dłoń na moim biodrze , była dość duża i ciepła , z pewnością jest to ręka jakiegoś mężczyzny . powiedziałam sobie spokojnie w duchu . chwila , chwila , wróć . . KOGO ? MĘŻCZYZNY ? odskoczyłam jak poparzona odwracając się za siebie , co jednoznacznie wskazywało na to że stałam tyłem do tego faceta . gdy się odwróciłam ujrzałam Matta . tak mojego brata . w sumie to kamień spadł mi z serca , ale przypomniałam sobie że stoję tyłem do tego mężczyzny , co było błędem więc szybko wróciłam na swoje poprzednie miejsce . w końcu Matt , to też w pewnym stopniu mężczyzna , nie ? zaśmiałam się w myślach .
- chcesz żebym idioto zawału serca przez Ciebie dostała ? normalnie palpitacja serca - wymawiając ostatnie zdanie dotknęłam dłonią miejsce na klatce piersiowej gdzie znajdowało się serce . bez zastanowienia podeszłam do Matta i ucałowałam go w policzek na przywitanie , po czym Klaudia się do niego przytuliła . ten gość stał jakby ktoś zamienił go w słup soli i to dosłownie , bo nawet nie mrugał . czyżby się przestraszył Matta ? jeśli tak , to kolejny plus po mojej stronie . jest 2 : 1 dla mnie .
- cukiereczku coś się stało ? kto to ? - zapytał się mój zatroskany braciszek  pokazując palcem na ' znajomego ' naszych rodziców . żeby nie zmartwić chłopaka , ani nie zepsuć jego dzisiejszej zabawy musiałam coś wymyślić na poczekaniu .
- emmm . . ten pan chciał . . chciał . .chciał tylko się zapytać o . . emm . . drogę . tak właśnie się chciał zapytać o drogę . - palnęłam bez wahania .
- strasznie pana przepraszam za Victorię , że tak na pana nakrzyczała , na pewno nie chciała - powiedział do niego po czym wyciągnął dłoń w jego stronę pewnie w geście przeprosić przy tym patrząc się na mnie karcącym spojrzeniem . w tym momencie doszłam do wniosku , że jakby wzrokiem dało się zabijać , już dawno leżałabym w kałuży krwi .
- przepraszam - powiedziałam przez zaciśnięte zęby ze sztucznym uśmiechem , tak żeby Matt myślał , że przepraszam na serio .
- och , Victoria . jakie to jest piękne imię . przypomina mi pewną staruszkę z Irlandii - powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy .
- my już będziemy iść, świętować 18-ste urodziny Victorii , miłej nocy - tym razem głos zabrał nie kto inny jak Matt . rzecz jasna , musiał się pochwalić temu typowi , że mam urodziny , a jakże by inaczej . pajac , ale i tak go kocham . bo to właśnie w nim mam wsparcie , jakiego potrzebuję .
- oo , wszystkiego najlepszego młoda damo - mówiąc to przytulił mnie do siebie i zaczynał coś szeptać do ucha ledwie słyszalnie . gdy on już odszedł , stałam w osłupieniu . tak jak on gdy ujrzał Matta . gdy pozbierałam te wszystkie słowa w całość - przeraziłam się i to strasznie . po chwili poczułam szarpnięcie ręki . od razu się odwróciłam i spojrzałam na Klaudię która ciągnęła mnie w stronę klubu .
- chodź już słońce do środka - powiedziała zatroskanym głosem Klaudia . bez zastanowienia ruszyłam za nimi wciąż mając w myślach słowa tego obleśnego faceta . w końcu weszliśmy całą trójką do klubu skąd wydobywał się głośny dźwięk muzyki . gdy weszłam do środka od razu uderzył we mnie alkohol , który panował w pomieszczeniu , sami pijani ludzie . opary unosiły się w powietrzu tworząc zmieszane zapachy różnych trunków .
- dobra Matt , słuchaj . my idziemy do łazienki przypudrować nosek i te sprawy - powiedziała bez zastanowienia Klaudia .
- spoko luz laski . czekam przy barze - odpowiedział i ruszył w stronę baru  a mnie Klaudia złapała za rękę i pociągnęła w przeciwną stronę baru . do pomieszczenia z napisem ' toaleta ' i jeszcze ten śmieszny obrazek który od zawsze mnie rozpierdala , odkąd pamiętam chce mi się śmiać jak tylko go widzę i tym razem było tak samo . zaśmiałam się cicho . Klaudia spojrzała na mnie zdezorientowanym wzrokiem , ja tylko kiwnęłam głową wskazując jej obrazek . Klaudia zrozumiała i spojrzała się tam po czym sama się cicho zaśmiała . bez wahania złapała za klamkę i pociągnęła . pod naciskiem jej wagi drzwi uchyliły się a my weszłyśmy do środka .
- co Ty kurwa odpierdalasz ? -krzyknęła na mnie Klaudia . spojrzałam się na nią zdezorientowanym wzrokiem . spojrzałam jej w oczy , lecz nic z nich nie mogłam wyczytać , no poza wkurwieniem nic nie mogłam wyczytać . ta tylko spojrzała na mnie i głośno westchnęła .

sobota, 1 czerwca 2013

prolog .

mówią że dzieciństwo to najpiękniejszy okres w życiu człowieka - nawet nie mam zamiaru zaprzeczać . ale jak w grę wchodzą kłótnie rodziców , alkohol , rozwód , oraz nowy członek rodziny , to wszystko zaczyna się psuć .
o miłości nawet nie wspomnę , owszem wierzyłam w nią . lecz każdy człowiek , robi wszystko bym przestała wierzyć , że ktoś na świecie jest w stanie uszczęśliwić drugą osobę , po prostu swoją osobą .
idealizm-mówi Ci to coś ? mi tak , jednak co z tego . nie ma w tym tego , co ja chcę . choć tak właściwie , czego chcę ?
od najmłodszych lat rodzicie mi i jakże mojemu starszemu bratu wpajali jedną podstawową zasadę , która ich zdaniem jest najważniejsza w życiu a mianowicie ' bądź idealnym , rób wszystko idealnie , znajdź sobie idealną pracę , bo idealna miłość nie istnieje , żadna miłość nie istnieje ' , więc pewnego dnia zapytałam się , dlaczego są razem , skoro nie istnieje miłość , a oni tylko na mnie spojrzeli i oby dwoje wybuchli głośnym kpiącym śmiechem . tą zasadę powtarzali nam od 7 roku życia , aż do teraz - czyli moich 18 - tych urodzin . mój brat jest ode mnie starszy o 3 lata , więc dłużej mu pieprzyli za uchem . razem z bratem oraz moją przyjaciółką - Klaudią postanowiliśmy jak to my , iść na imprezę , chcieliśmy poświętować moje urodziny , w normalny , ludzki sposób , jak na 18-sto latkę przystało , więc poszliśmy do klubu , najlepszego w mieście . i wtedy to się stało . .

bohaterowie .

Victoria Black 18 lat.
jest wysoką brunetką o czekoladowych oczach . szczupła i według jej rodziców dobrze wychowana , chociaż prawda jest inna . mimo iż jest na 3 roku liceum , lubi zabalować najlepiej ze swoją przyjaciółką - Klaudią . są w jednej klasie , z czego są dumne ponieważ chodzą do klasy z najprzystojniejszymi chłopaka w szkole a mianowicie z Olivierem i Karolem . urodziła się w Irlandii lecz w wieku 3 lat przeprowadziła się do Polski . ma starszego brata o trzy lata  z którym ma bardzo dobre kontakty . to właśnie on - Matthew , zastępuję jej matkę i ojca . robi za trzy osoby w jednym ciele . zawsze może z nim porozmawiać , co działa również w przeciwną stronę . jej życie zmienia się po jednym incydencie .

Klaudia Lisowska 18 lat.
niska blondynka o morskich oczach oraz dobrą figurą . chodzi z Victorią do jednej klasy . Od 1 klasy podoba się jej Karol, lecz boi  się zagadać , bo nie chce stracić tej ' więzi ' którą budowali od trzech lat , a dokładnie odkąd brat jej przyjaciółki nie zaczął się przyjaźnić z nim jak i z Olivierem . z Victorią się rozumieją jak z nikim innym . znają się na wylot . wystarczy jedno słowo z jej strony , a Kinga wyczuję kiedy ma zły humor , a kiedy wręcz przeciwnie . po śmierci jej mamy , dziewczyny się strasznie do siebie zbliżyły . Klaudia stara się nie myśleć o tym , że teraz jej mamy nie ma przy niej , chociaż Victoria wie , że jej jest z tym bardzo ciężko , mimo iż od śmierci jej mamy , minęły cztery lata , to i tak jest dla niem największym oparciem jakie może być .
Matthew Matt Black 21 lat.
mimo iż przyjaźni się z Olivierem i Karolem jest od nich o trzy lata starszy . skończył liceum i teraz dorabia jako DJ w najbardziej znanym klubem w mieście . uwielbia się zabawić , imprezy jak i dziewczyny . nie był stałym związku od ponad roku , nie był w żadnym związku od ponad roku . większość dziewczyn które poznawał chciały tylko jednego . ale gdy na urodzinach swojej siostry - Victorii , poznaję pewną dziewczynę od razu traci dla niej głowę .
 
 Olivier Poniatowski 18 lat.
chłopak o czekoladowych oczach , ciemnych włosach , oraz przecudnym uśmiechem.podoba mu się Victoria . chodzi z dziewczynami do klasy . przyjaźni się z Mattem oraz Karolem . Victoria podoba mu się , odkąd nawiązał jakiś kontakt z jej bratem - Mattem . kiedy pierwszy raz ją zobaczył od razu się w niej zakochał . ma młodszą siostrę Nadię , z którą Victoria od razu złapała dobry kontakt . jego mama jest dyrektorką w banku , dlatego chłopakowi nie brakuje niczego , poza mamą . jego ojciec jest lekarzem , który w roku wyjeżdża za granicę , bo tam planuję otworzyć swoją klinikę . w domu bywa raz - dwa razy na pół roku - tak jak rodzice Victorii i Matta .
Karol Szroder  18 lat.
chłopak o ciemnych włosach , jasnych oczach oraz nieziemskim uśmiechu . podoba mu się Victoria , ale gdy poznaję bliżej Klaudię , zaczyna szybko darzyć ją silnym uczuciem . chodzi do klasy z dziewczynami oraz Olivierem . jego przyjacielem jest Matt i Olivier .

 Harry Styles 18 lat.
chłopak o kocich oczach ( czyt . zielonych ) z burzą ciemnych loków oraz cudownym uśmiechem . dobrze wyrzeźbiony . jest najmłodszym wokalistą znanego zespołu ' One Direction ' . jego przyjaciele to Niall , Louis , Zayn oraz Liam .

 Niall Horan 19 lat.
irlandczyk który ma hipnotyzujące niebieskie oczy , blond włosy oraz przecudowny uśmiech . jest w zespole razem z Harrym , Louisem , Zaynem i Liamem . jedna informacja odmieni jego całe dotychczasowe życie .

Louis Tomlinson 21 lat.
chłopak o ciemnych włosach i niebieskich oczach . jest w zespole .jak wszyscy chłopcy z zespołu ma cudowne ciało . przyjaźni się z chłopakami od 3 lat .

 Zayn Malik 19 lat.
chłopak o zniewalającej urodzie ,ciemnych włosach , czekoladowych oczach i cudnym uśmiechu . jest członkiem One Direction .

Liam Payne 19 lat.
przystojny brunet o ciemnych oczach , zniewalającym uśmiechu . mimo młodego wieku  dość poważny . jest w związku . jest członkiem One Direction .